Niejedna osoba jest ciekawa, co jadło się w średniowieczu. Jedno jest pewne – kilkaset lat temu dieta przeciętnego człowieka nie była zbyt urozmaicona. Podstawę stanowiły zboża, które czasami dopełniane były niewielką ilością warzyw, a nawet mięsa. Nie można również nie wspomnieć o chlebie, który był wyjątkowo twardy. Zwykle jego połamanie stanowiło nie lada wyzwanie. Znaczna część społeczeństwa głodowała. Nierzadka była śmierć z wycieńczenia. W ekstremalnych sytuacjach dochodziło do aktów kanibalizmu.
Krzyki głodujących biedaków
W średniowieczu głód był nie tylko widoczny, ale również słyszalny. Krzyki biedaków można było usłyszeć z daleka. Ergotyzm, czyli „ogień świętego Antoniego”, był wywoływany grzybem przedostającym się do organizmu człowieka wraz ze spożywanymi ziarnami pszenicy oraz żyta. Toksyczne związki wywoływały liczne problemy zdrowotne, takie jak np. problemy z oddychaniem, zaburzenia krążenia, przykurcze mięśni. U niektórych były one przyczyną martwicy kończyn. Bolesna dolegliwość sprawiała, że chorzy głośno krzyczeli i błagali o pomoc. Nie było jednak sposobu na to, aby im pomóc. Warto zaznaczyć, że mieli oni poczucie palenia żywcem. Ciało było trawione od wewnątrz, co stanowiło prawdziwą mękę.
Zabójstwo głodujących dzieci
W 1099 roku matka, która nie mogła znieść widoku swojego głodującego dziecka, podjęła decyzję o jego uśmierceniu przy użyciu trującego zioła. Wbrew pozorom nie było to rzadkie zjawisko. Kobieta nie chciała, aby jej potomek umierał w długich męczarniach. Ciało dziecka zostało złożone w wielkim dole, gdzie znajdowały się inne zwłoki ofiar głodu. Zdesperowana matka mogła liczyć na opiekę mnichów, którzy udzielili jej pomocy. Pomimo tego zmarła ona zaledwie po kilku dniach. Pewien kronikarz donosi:
Nawet bogaci cierpieli z powodu skrajnego głodu, biedacy i żebracy leżeli martwi po ulicach i polach w takiej liczbie, że nie sposób ich było pochować na cmentarzach. Lecz duchowny… czasem sam, czasem z pomocą innych, spełniał nakaz pogrzebu.